Świdnickie Towarzystwo Górskie (1883-1945) ▪ Piotr Zagała

Opublikowano: 16 maja 2012, Odsłon: 6 095
  • swidnickie_towarzystwo_gorskie_1883_1945_001 Jednym z całego szeregu widocznych skutków rewolucji przemysłowej XIX stulecia był gwałtowny wzrost liczby ludności miejskiej, która chcąc skuteczniej wówczas określać oraz kształtować rozwój lokalnego życia społecznego, spontanicznie i na zasadzie dobrowolności zrzeszała się w różnego rodzaju towarzystwach. Rozrastające się bogactwo rozmaitych form życia społecznego miało swoje nadzwyczaj wyraziste odbicie w rosnącej z roku na rok liczbie organizacji i związków. Również i turystyka górska, której masowe rozmiary na pewnych obszarach zaczęły być zauważalne już w połowie XIX wieku obejmowana była społecznym patronatem towarzystw turystycznych.

    Pierwszym poligonem doświadczalnym dla tego rodzaju działalności były Alpy, na terenie których od lat sześćdziesiątych XIX wieku powstawać zaczęły kluby alpejskie. W następnych latach powoływano analogiczne towarzystwa także na pozostałych obszarach Europy, w górach Taunus, Wogezach i innych. Niebawem na Śląsku podjęto podobne inicjatywy. Czynnikiem sprzyjającym rozwojowi ruchu turystycznego było dotarcie na obszary górskie nowoczesnych dróg kołowych i gwałtowna rozbudowa połączeń kolejowych.

    Lata osiemdziesiąte XIX stulecia to okres masowego zakładania regionalnych organizacji turystyczno-krajoznawczych we wszystkich częściach Sudetów. Największe znaczenie osiągnęło Towarzystwo Karkonoskie (Riesengebirgsverein, w skrócie RGV) założone w Jeleniej Górze w roku 1880, któremu niewiele ustępowało Kłodzkie Towarzystwo Górskie (Glatzer Gebirgsverein, GGV) powstałe w 1881 roku. Godnym uwagi jest fakt, iż organizacje te, obok prowadzenia intensywnych prac związanych z uprzystępnieniem oraz zagospodarowaniem turystycznym gór, zajmowały się też działalnością z zakresu popularyzowania turystyki górskiej. Jej plonem były między innymi rozmaite publikacje popularne i naukowe obejmujące różne sudeckie pasma górskie.

    Wzorem tych towarzystw powstała w 1883 roku w Świdnicy organizacja o nazwie Świdnickie Towarzystwo Górskie (Schweidnitzer Gebirgsverein, SGV). W sierpniu tego roku w lokalnej prasie pojawiło się ogłoszenie zachęcające wszystkich mężczyzn zainteresowanych utworzeniem towarzystwa górskiego do przybycia 25 sierpnia do sali hotelu „Stadt Berlin” w Świdnicy (Hotel ten znajdował się w budynku u zbiegu dzisiejszych ulic: Grodzkiej i Zamkowej). Na spotkanie to przybyły 63 osoby. Była to grupa entuzjastów krajoznawstwa oraz rozwoju turystyki. Z tego grona wyłoniono komitet założycielski, który opracował statut Towarzystwa, a pierwszym przewodniczącym został wybrany radca sądu okręgowego w Świdnicy Theremin.

    Świdnickie Towarzystwo Górskie przez ponad 60 lat swojego istnienia prowadziło ożywioną działalność, w której nie było co prawda spektakularnych sukcesów, ale liczne drobne dokonania złożyły się w ciągu kilkudziesięcioletniej historii Towarzystwa na pokaźny dorobek. Jednym z głównych celów SGV było turystyczne udostępnienie okolic Świdnicy – uściślając chodziło zwłaszcza o północno-wschodnie partie Gór Sowich, Złoty Las na Pogórzu Wałbrzyskim oraz Wzgórza Kiełczyńskie w Masywie Ślęży – co realizowano wytyczając i znakując szlaki turystyczne, urządzając przy nich punkty widokowe oraz miejsca odpoczynku, zagospodarowując źródełka oraz przede wszystkim prowadząc zorganizowane wycieczki w góry.

    W miejscach przeznaczonych na odpoczynek i koło punktów widokowych instalowano ławki. Świdnickie Towarzystwo Górskie tylko w latach 1883-1888 postawiło ich 39. Umieszczano je między innymi w następujących miejscach: na wzniesieniu Popek w Złotym Lesie (Pfaffenberg vel Pfaffen Berg, 450 metrów n.p.m., Pogórze Wałbrzyskie); na wzgórzu Radoń koło Mokrzeszowa (Silber Lehne, 427 metrów n.p.m., Pogórze Wałbrzyskie) skąd miał być ładny widok na Równinę Świdnicką, Wzgórza Strzegomskie oraz Masyw Ślęży; na Widnej Górze w pobliżu Bystrzycy Górnej (Belvedereberg vel Belvedere-Berg alias Belvedere-Höhe, 413 metrów n.p.m., Pogórze Wałbrzyskie) z widokiem na Wzgórza Niemczańsko-Strzelińskie, Masyw Ślęży, Świdnicę i Wzgórza Strzegomskie; w miejscu określanym przez niemieckie przewodniki jako „Eulenblick” (obecnie bez nazwy, w lesie na południe od drogi Świdnica – Modliszów, Pogórze Wałbrzyskie) gdzie krzyżowały się szlaki turystyczne i był widok na Wielką Sowę; przy Kroackiej Studzience koło miejscowości Glinno (Kroaten Brunnen vel Kroatenbrunnen, Góry Sowie); na szczycie Kurasz (Hahnberg vel Hahl-Berg, 548 metrów n.p.m., północna część Gór Sowich) gdzie umieszczono również punkt widokowy; na szczycie Lipiec (Elflindenberg, 503 metry n.p.m., północna część Gór Sowich) i tu także był kolejny punkt widokowy; na szczycie Kokot (Der Hahn vel Hahn alias Hohen Hahn czy Hoher Hahn, 775 metrów n.p.m., północno-wschodnia część Gór Sowich) skąd widok miał być „cudowny” i na zboczu Kokota na wysokości około 650 metrów n.p.m. przy głazie zwanym Niedźwiedź (Bärenstein). Sama skałka miała opinię dobrego punktu widokowego na dolinę potoku Miła i okoliczne wzniesienia. Wiódł tędy popularny szlak turystyczny z Lutomi przez Kokot na Przełęcz Walimską i Wielką Sowę.

    Towarzystwo współpracowało też przy wydawaniu map i przewodników turystycznych. Podobnie jak większość innych działających wówczas organizacji tego typu, SGV samodzielnie nie prowadziło bezpośrednio schronisk turystycznych, czując się jednak gospodarzem terenu, interesowało się żywo ich działalnością i wpływało na nią przez reklamę, publicystykę, szukanie sponsorów czy inwestorów. Zamiast schronisk, których budowa była bardzo kosztownym przedsięwzięciem Świdnickie Towarzystwo Górskie stawiało schrony (W niemieckiej literaturze obiekty te występują pod różnymi nazwami: Laube, Blockhaus, Pavillon, Schutzhütte, Blockhütte). Były to drewniane budowle o prostej konstrukcji, zadaszone i wyposażone w ławki oraz stoliki. Zapewniały schronienie w czasie kiepskiej pogody i umożliwiały odpoczynek. SGV miało trzy takie obiekty. Pierwszy znajdował się w pobliżu Kroackiej Studzienki i powstał kosztem 110 marek w roku 1891. Ponieważ prowadził tędy bardzo uczęszczany szlak z Mościska przez Lutomię na Wielką Sowę, a i sama Kroacka Studzienka była celem wędrowców idących szlakami z Bystrzycy Górnej i Zagórza Śląskiego to wskutek intensywnej eksploatacji budynek szybko uległ degradacji i w 1898 roku konieczna była jego odbudowa. Drugi schron stanowił dolną część wieży widokowej na Chłopskiej Górze zbudowanej w roku 1892. Trzeci obiekt Świdnickiego Towarzystwa Górskiego stanął na stoku Kokota gdzie wiodły szlaki z Lutomi, Rościszowa oraz Lubachowa i powstał nie później niż w 1898 roku.

    Teren, którym opiekowało się SGV do dziś jest jednym z bardziej atrakcyjnych krajobrazowo i krajoznawczo. Piękno tej ziemi, obfitującej dodatkowo w liczne zabytki, potrafili docenić niemieccy turyści. Na przykład dolina rzeki Bystrzycy zwłaszcza pomiędzy Jugowicami a Bystrzycą Górną cieszyła się do 1945 roku ogromną popularnością i była celem wielu wycieczek jeszcze na długo przed budową zapory w Lubachowie. Takie miejscowości jak Zagórze Śląskie czy wymieniane już wcześniej: Lubachów i Bystrzyca Górna stały się modnymi letniskami. Najpierw przede wszystkim dla świdniczan. Funkcjonowały tu gospody oraz pensjonaty nastawione i co ważniejsze przygotowane na obsługę bardzo dużej liczby wędrowców. Turystyczna rola tych wsi jeszcze wzrosła od roku 1904 po oddaniu do użytku niezwykle malowniczo poprowadzonej linii kolejowej ze Świdnicy do Jedliny Zdroju, która stała się bardzo atrakcyjnym i popularnym połączeniem Wrocławia z Wałbrzychem oraz Kłodzkiem i udostępniała przy okazji dużą część Gór Sowich. Kolejnym magnesem ściągającym letników była zapora na Bystrzycy zbudowana w latach 1911-1914 w Lubachowie, która utworzyła Jezioro Bystrzyckie, zatapiając przy tym wieś Schlesiertal vel Schlesierthal i jednocześnie przenosząc jej nazwę na dolinę z jeziorem.

    ds_do_45_wielka_sowa_001 O wiele wcześniej bo 7 października 1883 roku w Jedlinie Zdroju towarzystwa górskie z Dzierżoniowa, Jedliny Zdroju, Głuszycy i Świdnicy utworzyły organizację o nazwie Konfederacja Towarzystw Gór Sowich, Kamiennych i Wałbrzyskich (Verband der Vereine des Eulen- und Waldenburger Gebirge, VVEuWG). To nowe luźne stowarzyszenie postawiło sobie za cel potrzebę koordynacji prac związanych z turystyką górską. Wspólne sprawy miano omawiać na corocznych zjazdach, które stały się polem do wymiany poglądów oraz doświadczeń poszczególnych towarzystw. Dwa lata później postanowiono, że symbolem Konfederacji zostanie sowa. 3 lipca roku 1887 taki zjazd miał miejsce w Świdnicy. Do VVEuWG przyłączyły się tymczasem kolejne stowarzyszenia między innymi z: Bielawy, Pieszyc, Srebrnej Góry, Walimia. Na początku lat dziewięćdziesiątych XIX wieku szeregi Konfederacji opuściły za to organizacje górskie z Wałbrzycha, Jedliny Zdroju i Głuszycy co spowodowało, że na kolejnym spotkaniu VVEuWG, które odbyło się znowu w Świdnicy 9 lipca 1893 roku zmieniono nazwę organizacji na: Federacja Towarzystw Górskich przy Sowie (Verband der Gebirgsvereine an der Eule, VGVaE). Przy okazji uroczyście świętowano 10-lecie istnienia Świdnickiego Towarzystwa Górskiego co uczczono po zakończeniu obrad tak jak na prawdziwych turystów przystało czyli wycieczką po okolicach Lutomi. W tym jubileuszowym roku szeregi SGV liczyły już ponad 160 członków. Przez cały czas funkcjonowania SGV w ramach Federacji świdnicka organizacja obok towarzystw górskich z Walimia i Dzierżoniowa należała do największych i najaktywniejszych spośród wszystkich skupionych w VGVaE związków.

    Tymczasem jeszcze w roku 1884 ze środków SGV firma mistrza ciesielskiego Kuglera wybudowała na Chłopskiej Górze (Seyler Höhe vel Seylerhöhe, szczyt o wysokości 516 metrów n.p.m. stanowiący kulminację Bystrzyckiego Lasu czyli najbardziej na północ wysuniętego fragmentu Gór Sowich) koło Bystrzycy Górnej drewnianą wieżę  widokową. W tym samym czasie wyznaczono i oznakowano za pomocą drogowskazów pierwsze trasy turystyczne w lasach – których właścicielem było miasto Świdnica – koło Lutomi. O samej wieży wiadomo tylko tyle, że nazwano ją „Belvedere”. Nie była ona chyba zbyt wysoka skoro w regionalnej i lokalnej prasie z tego okresu można znaleźć utyskiwania, że rosnące wokół drzewa zasłaniają krajobraz. I w związku z tym nie miała ona długiego żywota bo już w 1892 roku inny mistrz ciesielski nazwiskiem Knappe zamiast remontować stary obiekt, kosztem około pół tysiąca marek wydanych z kasy SGV wzniósł w tym samym miejscu nową wieżę. Drewniana budowla miała dwie kondygnacje. Na dolnej powstał zadaszony schron chroniący wędrowców przed złymi warunkami atmosferycznymi. Górne piętro natomiast było platformą widokową. Nowy obiekt był oczywiście wyższy od poprzedniego. Jeśli ufać temu co pisano w niemieckich przewodnikach turystycznych po Górach Sowich to z wieży widokowej miała się roztaczać wspaniała panorama od Śnieżki w Karkonoszach aż po Równinę Wrocławską. Nic więc dziwnego, że wieża szybko stała się bardzo popularnym celem wycieczek szlakami poprowadzonymi z Bystrzycy Górnej czy Zagórza Śląskiego. Świdnickie Towarzystwo Górskie miało też jednak z nią nieustający problem ponieważ wieża zbudowana z drewna wymagała dość systematycznych, mniejszych lub większych remontów, które były sporym obciążeniem dla budżetu Towarzystwa. Przykładowo naprawa i uzupełnienie zniszczonych elementów „Belvedere” w roku 1897 pochłonęły prawie 300 marek. Do wybuchu I wojny światowej przeprowadzono jeszcze co najmniej jeden poważny remont i kilka mniejszych.

    ds_do_45_wielka_sowa_002 O wiele większych nakładów finansowych wymagała budowa murowanej wieży widokowej na szczycie Wielkiej Sowy. Decyzja o postawieniu tak solidnej budowli zapadła w 1904 roku, a partycypować w kosztach – które ostatecznie zamknęły się w kwocie około 20 tysięcy marek – miały wszystkie towarzystwa skupione w Federacji Towarzystw Górskich przy Sowie. SGV przekazało na ten cel 1 tysiąc marek. Obiekt o wysokości 25 metrów nazwano Wieżą Bismarcka i uroczyście z wielką pompą otwarto 24 maja 1906 roku w obecności między innymi delegacji członków Świdnickiego Towarzystwa Górskiego.

    Latem roku 1885 w Sobótce założone zostało Towarzystwo Ślężańskie (Zobtengebirgsverein, ZGV). Początkowo zanosiło się, że będzie ono tylko sekcją zamiejscową SGV, ostatecznie jednak powstało kolejne nowe, samodzielne i niezależne towarzystwo górskie. Bardzo dużą rolę w powstaniu ZGV odegrało jednak dwóch wybitnych członków Świdnickiego Towarzystwa Górskiego: radca sądowy Friedrich Guttmann oraz  młody nauczyciel świdnickiego gimnazjum doktor Ludwig Worthmann za co wyróżniono ich po latach zaszczytnymi tytułami członków honorowych Towarzystwa Ślężańskiego.

    Już w tym początkowym okresie działalności SGV założyło kilka własnych punktów informacji turystycznej. Powstała również biblioteczka Towarzystwa, chociaż jej zasób był w kilku pierwszych latach mizerny. W roku 1889 mieściła się ona w księgarni pani Emilie Weigmann na Rynku w Świdnicy. Członkowie świdnickiej organizacji mieli wtedy do dyspozycji: 31 map, 6 panoram, 4 książki, 2 czasopisma i 1 relief górski.

    W roku 1892 w Świdnicy z dużym rozmachem zorganizowano Wystawę Rzemiosła i Przemysłu o charakterze ogólnośląskim. Z tej okazji postanowiło skorzystać SGV i w ramach promocji oraz popularyzacji samego Towarzystwa jak i regionu wydało specjalny informator z mapą obejmującą Świdnicę z okolicami. Inicjatorem powstania tej niewielkiej publikacji był długoletni sekretarz Świdnickiego Towarzystwa Górskiego – wspomniany już doktor L. Worthmann. To skromne wydawnictwo miało skłonić gości wystawowych do odbycia krótkich wycieczek turystycznych po mieście i pobliskich terenach.

    swidnickie_towarzystwo_gorskie_1883_1945_003 Dziewiętnaście lat później z okazji siedemdziesięciopięciolecia istnienia Świdnickiego Towarzystwa Rzemieślniczego (Schweidnitzer Gewerbeverein) miasto Świdnica ponownie zorganizowało taką wystawę. Ponieważ była to doskonała okazja do reklamy, SGV skłoniło kierownictwo Federacji Towarzystw Górskich przy Sowie do urządzenia przez VGVaE specjalnej ekspozycji promującej walory turystyczne Gór Sowich jak i samą Federację jako całość oraz wchodzące w jej skład  poszczególne towarzystwa. Prezentację wyeksponowano w hali głównej wystawy i dzięki temu obejrzało ją tysiące zwiedzających gości. Została także zauważona w sposób pozytywny przez lokalne i śląskie gazety oraz czasopisma no i rzecz jasna opisana w organie prasowym Federacji – miesięczniku „Przyjaciel Gór Sowich” (Der Eulengebirgsfreund), którego redaktorem naczelnym był wówczas świdniczanin, nauczyciel L. Sturm.

    29 kwietnia 1886 roku nowym przewodniczącym Świdnickiego Towarzystwa Górskiego został radca sądowy Friedrich Guttmann, pełnił on tę funkcję aż przez 34 lata, do kwietnia roku 1920. Kolejnymi prezesami byli: inspektor budowlany Pietsch, prokurator Loderhose, podpułkownik rezerwy William von Fumetti, nauczyciel Artur Nabert, doktor Robert oraz od sierpnia roku 1933 adwokat Hans Prüfer, który stał na czele Towarzystwa jeszcze latem 1942 roku i prawdopodobnie dotrwał na tym stanowisku do końca wojny, będąc jego ostatnim szefem.

    Podstawową działalnością SGV, szczególnie w kilkunastu pierwszych latach istnienia było tworzenie, znakowanie i modernizacja oraz utrzymanie dróg i ścieżek turystycznych, początkowo letnich, później również zimowych. Wytyczono szereg szlaków, spośród których część służy do dzisiaj, inne po zakończeniu II wojny światowej zostały już zapomniane. Starano się je prowadzić tak aby potencjalny wędrowiec mógł dotrzeć i zobaczyć możliwie jak największą ilość różnych ciekawych oraz interesujących rzeczy będących naturalnym tworem przyrody lub dziełem rąk ludzkich. Turyści przechodzili więc obok głazów, skał, źródełek, cieków wodnych, starych drzew, kamieni granicznych lub pamiątkowych, pomników, kamiennych krzyży, kapliczek, ruin, szańców, leśniczówek itp. obiektów. Podziwiali krajobraz ze specjalnie dla nich stworzonych punktów i wież widokowych co miało być kolejną atrakcją po czasami długim i wyczerpującym marszu.

    W latach dwudziestych ubiegłego wieku skupiono się już wyraźnie na konserwacji i naprawie dróg istniejących. Nie nużąc dokładnymi wyliczeniami, dość powiedzieć, że tylko w latach 1920-1924 na nowo oznakowano ponad 150 kilometrów szlaków turystycznych. Ale nie zaprzestano oczywiście budowy nowych tras dla wędrowców i tak w roku 1934 wyznakowano kolejny szlak ze Świdnicy na Wzgórza Kiełczyńskie. Ta działalność – na mniejszą skalę rzecz jasna – trwała nawet w okresie wydawałoby się najmniej sprzyjającym tego rodzaju przedsięwzięciom to znaczy podczas obu wojen światowych.

    Lata 1914-1918 przerwały dotychczasowy dynamiczny rozwój SGV. Liczba członków Towarzystwa spadła z prawie 200 w roku 1913 do niespełna 130 pod koniec wojny. Ruch turystyczny słabł stopniowo wraz z każdym rokiem globalnego konfliktu. Mniejsze środki finansowe, trudna, pogarszająca się z czasem sytuacja gospodarcza całych Niemiec spowodowały znaczne ograniczenie aktywności Świdnickiego Towarzystwa Górskiego. W roku 1917 członkowie SGV musieli zniszczyć schron na stoku Kokota z powodu jego fatalnego stanu. Na odbudowę zaś z powodu braku pieniędzy w kasie związku trzeba było czekać aż 8 lat.

    Szczątkowo zachowana baza źródłowa dla okresu 1939-1945 świadczy, iż konserwacją i modernizowaniem szlaków turystycznych Świdnickie Towarzystwo Górskie w sposób planowy i zorganizowany trudniło się aż do lata 1944 roku, a efekty tego pożytecznego działania widoczne są   tu i ówdzie jeszcze dzisiaj.

    Jednak bez wątpienia swój „złoty wiek” SGV przeżywało w burzliwych czasach Republiki Weimarskiej czyli w latach 1919-1933. W tym okresie dwukrotnie udało się przeprowadzić remont drewnianej wieży widokowej na Chłopskiej Górze. Ten drugi zakończył się we wrześniu roku 1929 i kosztował 686 marek, a wykonawcą robót była firma Friedricha Köhlera – przedsiębiorcy budowlanego z Lutomi. Wieża ta przetrwała najprawdopodobniej do końca II wojny światowej i po 1945 roku uległa zniszczeniu. W roku 1924 uporządkowano teren wokół Kroackiej Studzienki koło wsi Glinno i po raz drugi odbudowano tamtejszy schron. Latem 1925 roku według projektu radcy budowlanego miasta Świdnicy Heinricha Borsta postawiono ponownie schron na Kokocie. Odbudowa obiektu pochłonęła 398 marek, a sama budowla została unicestwiona w sposób ostateczny i nieodwracalny już po 1945 roku. Również w roku 1925 Świdnickie Towarzystwo Górskie odnowiło krzyż stojący przy wzniesieniu Kurasz koło Lutomi zwany „Toter Junge” vel „Tote Junge” alias „Der tote Junge” czy „Der todte Junge”, który miał przypominać o makabrycznej zbrodni dokonanej w 1824 r. na pewnym pastuszku.

    swidnickie_towarzystwo_gorskie_1883_1945_002 Dwa lata później ówczesny przewodniczacy SGV William von Fumetti napisał przewodnik pod tytułem „Wzdłuż i wszerz przez Góry Sowie i sąsiednie góry („Kreuz und Quer durch das Eulengebirge und die benachbarten Berge”). Został on opublikowany przez świdnicką oficynę wydawniczą Georga Briegera (Verlag von Georg Brieger), a wydrukowany w drukarni katolickiego wydawnictwa „Bergland” również ze Świdnicy. Firma Briegera powstała w roku 1880 i była jednym z najważniejszych wydawnictw na Śląsku zajmujących się publikacją planów miast oraz map i przewodników turystycznych.

    W czasach Republiki Weimarskiej obszar górski zagospodarowywany przez SGV i pozostałe towarzystwa skupione w Federacji Towarzystw Górskich przy Sowie stał się wartościowym rejonem turystyczno-krajoznawczo-wczasowo-wypoczynkowym. Zaczął też nabierać znaczenia jako teren do uprawiania turystyki i sportów zimowych, przede wszystkim narciarstwa. I to właśnie doskonalenie umiejętności narciarskich było jednym z powodów, dla którego w 1924 roku dowództwo 7 pruskiego pułku piechoty zdecydowało się na budowę w Górach Sowich niewielkiego, wojskowego schroniska narciarskiego, które po zakończeniu sezonu zimowego miało służyć żołnierzom jako baza wypadowa do górskich wędrówek. Poszczególne pododdziały 7 pułku stacjonowały rozrzucone po całym Śląsku w: Jeleniej Górze, Wrocławiu, Kłodzku i Opolu, ale sztab regimentu i jego batalion szkoleniowy stanowiły część stałego garnizonu miasta Świdnicy. I dlatego w ramach lokalnego patriotyzmu Świdnickie Towarzystwo Górskie postanowiło wesprzeć materialnie budowę nowego schroniska. Inicjatywę poparło finansowo również kilku lokalnych przedsiębiorców. W zamian wojsko miało udostępniać obiekt cywilom i przyjmować także zwykłych turystów pod warunkiem jednak, że nie będzie to kolidowało z prowadzonym szkoleniem wojskowym. Schronisko postawiono poniżej szczytu Wielkiej Sowy na wysokości 980 metrów n.p.m. nieco powyżej miejsca zwanego Pański Kamień lub Trójpański Kamień (Dreiherrnstein) przy Cesarskiej Drodze (Kaiser Weg). Sam proces budowlany chyba nieco się przeciągał ponieważ pierwsi goście, którymi byli żołnierze z Opola pojawili się w stosunkowo dość małym schronisku dopiero w styczniu 1926 roku. Obiekt ten służył wiernie zarówno cywilnym turystom jak i żołnierzom co najmniej do roku 1944 i najprawdopodobniej został zniszczony dopiero po zakończeniu działań wojennych.

    W roku 1928 Świdnickie Towarzystwo Górskie miało już 734 członków – w przytłaczającej większości mężczyzn – i był to punkt kulminacyjny jeżeli chodzi o liczebność tej organizacji. W latach następnych jej szeregi stopniowo topniały. Największą grupą zawodową reprezentowaną w SGV byli urzędnicy i przedstawiciele wolnych zawodów, ale nie brakowało też kupców, nauczycieli czy rzemieślników. Wśród masy członkowskiej Towarzystwa mieszkańcy Świdnicy stanowili zdecydowaną większość, tylko około 30 osób pochodziło z terenu powiatu, a ludzi z poza tego kręgu geograficznego trzeba włączyć w poczet incydentalnych przypadków do policzenia na palcach jednej ręki. Dla postaci szczególnie zasłużonych w działalności na rzecz SGV przeznaczone było członkostwo honorowe. Zaszczytu tego dostąpiło w Świdnickim Towarzystwie Górskim co najmniej 6 person. Byli to leśnicy: Hübner, Schneider i Tätsch oraz nadburmistrzowie miasta Świdnicy: Rudolf Thiele i Heinrich Philipp, a także świdnicki radca miejski Otto.

    W okresie międzywojennym SGV z dużym powodzeniem propagowało turystykę młodzieżową i jego członkowie organizowali liczne wycieczki, zwłaszcza po środkowych Sudetach. Sprzyjała temu stosunkowo gęsta sieć niewielkich – w większości – schronisk młodzieżowych, oferujących tanie noclegi. Znajdowały się one między innymi w: Świdnicy, Burkatowie, Bystrzycy Górnej czy Zagórzu Śląskim – na zamku Grodno.

    Statut Towarzystwa ulegał w czasie wieloletniej działalności tego stowarzyszenia kilkakrotnej nowelizacji. Ten z końca lat trzydziestych jest już wymownym w swojej treści dokumentem narodowosocjalistycznej ideologii, która wywarła także swoje piętno na dotychczas apartyjnej organizacji. W myśl poprzednich wersji statutu członkiem Świdnickiego Towarzystwa Górskiego mogła zostać osoba ciesząca się dobrą opinią, bez względu na rasę czy wyznanie, która pisemnie wyraziła życzenie przystąpienia do Towarzystwa. Kryterium pozytywnej opinii w statucie z czasów rządów nazistowskich nie było już  conditio sine qua non. Do SGV mógł zostać przyjęty każdy, kto miał aryjskie pochodzenie, a do celów stowarzyszenia wpisano passus o fizycznym i duchowym wychowaniu swoich członków w duchu narodowosocjalistycznego państwa ludowego.

    Dochody Towarzystwo zdobywało głównie ze składek członkowskich i darowizn. W pierwszym okresie funkcjonowania SGV roczna składka wynosiła 3 marki, w latach trzydziestych XX wieku wzrosła do 5 marek. Nie była to zatem jakaś bardzo poważna suma, tym bardziej, że członkostwo w Towarzystwie upoważniało do szeregu finansowych ulg (zniżki w niektórych hotelach, restauracjach i schroniskach, bezpłatne wejścia na wieże widokowe za okazaniem ważnej legitymacji). Ale największe i najbardziej korzystne były ulgowe bilety kolejowe na wycieczki turystyczne. W okresie międzywojennym kupując bilet wycieczkowy ze Świdnicy można było dojechać pociągiem bezpośrednio bez dodatkowych przesiadek do 61 miejscowości. Kolej była wówczas najbardziej popularnym i przystępnym środkiem transportu dla turystów. Z reguły większość wycieczek zaczynała się i kończyła właśnie na stacji kolejowej. Dlatego jeden ze swoich punktów informacji turystycznej SGV urządziło w poczekalni II klasy świdnickiego dworca głównego. Tuż obok znajdował się hotel „Hindenburghof” (do lutego 1915 r. „Hotel Thamm”), który oferował turystom noclegi po bardzo przystępnych cenach. Jego właścicielka Marta Müller jeszcze w 1942 roku w reklamach zamieszczała informację o tanich pokojach dla turystów w cenie już od 2 marek. „Hindenburghof” został trafiony przez bombę w sobotę 17 lutego 1945 roku podczas nalotu lotniczego samolotów radzieckich. Obecnie na jego miejscu stoi kwiaciarnia „Chaberek”.

    Pomijając anormalny z finansowego punktu widzenia okres monstrualnej wręcz deprecjacji pieniądza w roku 1923 należy zauważyć, iż przez większą część swego istnienia Towarzystwo było organizacją samofinansującą się i samowystarczalną. Dotacje władz państwowych i lokalnej administracji samorządowej stały się widoczne na większą skalę dopiero w drugiej połowie lat trzydziestych XX wieku.

    Jubileusze są zazwyczaj doskonałą okazją do spojrzenia wstecz i przyglądnięcia się przebytej drodze. W 1933 roku Świdnickie Towarzystwo Górskie świętowało 50-lecie swego istnienia. Miejscowa prasa w słowach pełnych aprobaty i zadowolenia, rzeczowo jak również przekonująco podkreślała duże znaczenie działalności SGV dla dobra i rozwoju lokalnej społeczności.

    W październiku roku następnego SGV liczące 438 członków z nieustalonych powodów ostatecznie rozstało się i wystąpiło z Federacji Towarzystw Górskich przy Sowie. Po czym zostało zarejestrowane jako samodzielne i niezależne od Federacji stowarzyszenie. Od tego roku już pod własną nazwą, a nie jak dotychczas w ramach VGVaE Świdnickie Towarzystwo Górskie należało do Śląskiej Konfederacji Górskiej (Schlesischer Gebirgsverband) oraz do Związku Rzeszy Niemieckich Towarzystw Górskich i Wędrownych (Reichsverband deutscher Gebirgs- und Wandervereine). Członkostwo w tej drugiej ogólnoniemieckiej organizacji w czasach rządów narodowych socjalistów nie było dobrowolne. Do Związku musiały obowiązkowo należeć wszystkie istniejące towarzystwa górskie i wędrowne co zapewniało hitlerowcom totalną kontrolę nad całym ruchem turystycznym w państwie niemieckim i konkretny wpływ na bieżącą działalność najmniejszego nawet stowarzyszenia. Jednym z przykładów takiego odgórnego sterowania było organizowanie – od roku 1934 obowiązkowe – rajdów gwiaździstych z okazji tak zwanego Niemieckiego Dnia Wędrówki. W tym samym 1934 roku przez Sudety poprowadzono jeden z kilku ogólnoniemieckich turystycznych szlaków długodystansowych. Był to szlak Saara – Śląsk, który zaczynał się w Saarbrücken i biegł przez Góry Taunus, Las Turyński, Las Frankoński, Rudawy, Karkonosze, Góry Kamienne, Wałbrzyskie i Sowie, Ziemię Kłodzką, Nysę, Głuchołazy, Prudnik, Kędzierzyn i kończył się na Górze Świętej Anny. Za wytyczenie i oznakowanie nowego szlaku na odcinku: Zagórze Śląskie – Zamek Grodno – Lubachów – Glinno – Przełęcz Walimska odpowiadało Świdnickie Towarzystwo Górskie.

    Jeszcze tuż przed agresją na Polskę, bo latem 1939 roku po raz trzeci z funduszy Towarzystwa odbudowano nadgryziony zębem czasu schron koło Kroackiej Studzienki. Tym razem nie ograniczono się tylko i wyłącznie do budowy zadaszonego pomieszczenia, ale postawiono solidną budowlę z werandą, która przetrwała co prawda upadek III Rzeszy, natomiast nie oparła się już niestety destrukcyjnej sile PRL-u.

    W roku 1943 była okazja do kolejnego świętowania tym razem 60-lecia działalności Towarzystwa, ale w porównaniu do poprzednich, ta rocznica wypadła blado. I nie bez znaczenia był tu zapewne fakt, że słabnący stopniowo od wybuchu II wojny światowej ruch turystyczny załamał się gwałtownie właśnie w tym przełomowym dla losów Niemiec czasie.

    Brak informacji z końcowego okresu globalnego konfliktu dotyczących funkcjonowania SGV nie pozwala odtworzyć szczegółowo ostatnich lat jego istnienia. Najprawdopodobniej Świdnickie Towarzystwo Górskie przerwało zorganizowaną działalność w drugiej połowie 1944 roku. Ale według ustnych wspomnień jeszcze pod koniec kwietnia roku 1945 pewien 72-letni emeryt – członek SGV sam wykonywał prace znakarskie w Złotym Lesie.

    Część efektów rozmaitych poczynań Towarzystwa przetrwała do chwili obecnej i zapewne jeszcze wiele pokoleń polskich turystów będzie z nich korzystać, wędrując przez szlaki, które przetarli i wyznaczyli członkowie Świdnickiego Towarzystwa Górskiego z dumą noszący niewielką bo mającą zaledwie 3 centymetry wysokości odznakę SGV. Dziś kilka zachowanych egzemplarzy tej odznaki w prywatnych zbiorach, cieszy oko kolekcjonerów pamiątek sportowych i turystycznych oraz przypomina o istnieniu, pracy i osiągnięciach ludzi, którzy tworzyli Schweidnitzer Gebirgsverein.


    Kategoria: Historia Świdnicy 1742-1945

  • Dodaj komentarz

    Dodaj komentarz